Jedna z prac zaległych, wystawionych, sprzedanych, która dawno powędrowała już do obdarowanej Pary Młodej, a która nie zdążyła zawitać tutaj. Za to zawitała na Zielonych Kotach. Cóż by o niej tutaj powiedzieć. Preparatem nr 1, który robił całą pracę była połyskliwa, na maksa brokatowa pasta strukturalna. Przydaś z serii: "użyłam, polubiłam, z pewnością zagości u mnie na dobre". Użycie jej na jednym skrawku papieru, to było zdecydowanie za mało, dlatego powstała harmonijka. Musiałam się nacieszyć, natworzyć, nabawić zanim słoiczek z pastą wrócił do koszyka z błyskotkami. Tak.... mam cały kosz na wszystko, co świecące. Cekiny, brokaty, pasty, kryształki. Z pewnością pójdą w ruch z większym przytupem w sezonie świątecznym:) Tymczasem jasny, letni, lekki albumik.
Muszę Wam powiedzieć, że trudno o lepszą ekspozycję, niż sierpniowe słońce nad Motławą, gdzie miałam swoje stoisko.
Rewelacja 😀
OdpowiedzUsuńPrzepiękny, ślicznie ukwiecony :)
OdpowiedzUsuń